Refleksje bł Marii Celeste o Duchu Świętym

Przeżyliśmy wczoraj Zesłanie Ducha Świętego. Jesteśmy dziś inni!

Nim wypełnieni! Utożsamiamy się z pragnieniami Pana i pragniemy Go wielbić, znać tysiące języków, by oddać Mu chwałę. O tym jak przeżywała bł. Maria Celeste spotkanie z Duchem Świętym napisała ona sama w jednym ze stopni modlitwy. Czuła w sobie dwojaki skutek  tego spotkania: uwielbienie Boga i żywe pragnienie, aby wszystkie stworzenia służyły Mu i kochały Go. Pan obdarzył ją gorącą miłością i zadziwiającą aktywnością, aby mogła wszystkim czynić dobrze, czyniła to z ogromną szybkością i siłą miłości, która docierała do wszystkich i odciskała z ogromną łagodnością w innych duszach owoce miłości.

Nie zważała na własne sprawy, pospiesznie i nie interesując się sobą, szukała dobra innych, przede wszystkim swoich sióstr aby mieć towarzyszy w miłowaniu. Pozostawiała chętnie swoje przyjemności, którymi mogłaby się radować w zakamarkach serca. Spieszyła z ogromną miłością ku potrzebom bliźniego, zarówno tym duchowym jak i doczesnym, stając się wszystkim dla wszystkich: pocieszając strapionych, usługując chorym, pomagając słabym i współcierpiąc z nimi, pouczając o drodze zbawienia tych, którzy jej nie znają i pociągając grzeszników do pokuty. Angażowała się we wszystko całą mocą swej duszy, jakby poruszana jakąś duchową siłą, nie dbając o nic innego jak tylko o chwałę swego umiłowanego Boga, któremu pragnęłaby tysiąc razy ofiarować swe życie, jeśli możliwym byłoby tyle razy je posiadać. Czyniąc to była wolna i oderwana od ludzkich interesów.

Nie oznacza to jednak, że jej zmysły straciły swą zdolność percepcji, bo widziała w świetle prawdy różnicę pomiędzy tym, co stworzone a niestworzone, pomiędzy tym, co skończone a nieskończone. Wszystko to jednak przenikała z ogromną szybkością  i uwalniała się od swego ja.

To, co szczególnie nas porusza to jej oddziaływanie na innych, na siostry, które wraz z nią żyły w klauzurze czy osoby, które pojawiały się w rozmównicy Wzbudzała bowiem w bliźnich owoce wielkich i heroicznych czynów, a jej słowa przekonujące do dobrego były potężne i skuteczne.

Nie brakowało jej sił fizycznych, co więcej - duch miał taką moc życiową, która udzielała ciału zdrowia i siły. Wydawała się nieraz być upojona tym drogocennym winem, którym "upili się" święci Apostołowie, gdy zstąpił na nich Boży Duch. Po części bowiem ten Boży dar zostaje również jej udzielony. Żyła więc mocą miłości oraz w płomieniu Ducha Świętego, który jak prawdziwy ogień unosił jej ducha ku górze.

I rodziły się wtedy w sercu Marii Celeste ogarniające ją całą pragnienia, aby  wspomagać bliźnich i pomnażać ich dobro. Nie martwił jej trud ani udręka, która z tego by wynikała. Pomyślmy tylko, że

nie zaniedbała ona żadnego środka ani żadnej możliwości, aby Bóg był kochany przez wszystkich; co więcej, chciała, aby wszystkie serca płonęły taką samą świętą miłością.

Znając jej życie, świadectwa, które zamieszczono w Positio, możemy powiedzieć, że jej dusza żyła z ogromną gorliwością i w płomieniu miłości, bo zawsze i na wszystko odpowiadała miłością: miłość patrzy, miłość widzi, miłość słyszy, miłość kocha, miłość myśli, miłość pragnie, miłość wszystko rozumie, w miłości chce mieć swoje istnienie przez całą wieczność! Taka była nasza błogosławiona Matka.

Nie do opisania są owoce dobrych dzieł, których dokonują dusze otwierające się w pełni na Ducha Świętego. Wiemy o tym z życia świętych ludzi. Cokolwiek bowiem czynią, czy śpią, czy się trudzą, czy milczą, czy się modlą, czy piszą, czy czytają, czy też wykonują każdą najzwyklejszą czynność, wszystko sprowadzają do miłosnej komunii. Kiedy człowiek jest mocno osadzony w woli Bożej, to wszystkie jego działania stają się doskonałe w miłości. Jego wola jest w cudownej zgodzie z wolą jego Boga, tak iż wydaje się, że jest z nią jedno. W tym stanie rzadko albo i nigdy dusza się nie niepokoi jakimkolwiek nieprzychylnym wydarzeniem, które może ją spotkać, ponieważ doświadcza tego, w co wierzy, to znaczy, że we wszystkim, co jej Pan i Bóg zdecyduje, On sam kocha ją miłością nieskończoną.

 

Rozważaliśmy w tej nowennie, która przygotowała nas na Zesłanie Ducha Świętego, jakim cudem jest BOŻA MIŁOŚĆ. Chcemy pamiętać, że Pan  zwracał się do naszej Założycielki  nazywając ją „córką Miłości”.  My też jesteśmy dziećmi Miłości i ta miłość jest już rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego. JUŻ JEST! Pamiętajmy o tym.

 

 

[1] Łk 12, 49: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”.