
Zapraszamy do rozważań Nowenny każdego dnia (przyg. s. Agnieszka Kot)
Wprowadzenie
Czym jest Odkupienie? Tym, co Bóg uczynił z miłości do nas, by przywrócić nam pierwotny blask chwały Bożej na naszych obliczach…
Moją odpowiedzią na dar jest wdzięczność wyrażona w konkrecie życia. Człowiek szczęśliwy, noszący w sercu pragnienie Bożej chwały będzie szukał nieustannie Bożego upodobania. Będzie szukał jak sprawić radość Dawcy. W tym roku jubileuszowym, kiedy jako redemptorystki dziękujemy Bogu za dar naszych Reguł otwórzmy się na zaproszenie do innego spojrzenia na nasze Reguły. Spróbujmy w tym czasie nowenny zobaczyć i przeżyć jak tętnią Odkupieniem. Reguły są całe zanurzone w logice Odkupienia. Opowiadają co Bóg uczynił dla nas i zapraszają nas do odpowiedzi poprzez poszczególne postawy życiowe, cnoty. Bóg Ojciec przez Matkę Celeste powiedział nam w naszych Regułach, czego od nas oczekuje, jak możemy Mu sprawić radość. Reguły są darem dla nas i przez jakość naszego życia nimi - dla świata. Tak wielu ludzi dzisiaj żyje w wielkim zagubieniu, zamęcie. Porzucając Ewangelię jako źródło życia nie wiedzą już jak żyć. Tracą punkty odniesienia, drogowskazy. Przez klarowność naszego życia, nawet jeśli często niewidocznego dla świata jesteśmy lekarstwem na to zagubienie, modlitwą za tych, których On odkupił swoją drogocenną Krwią. Nie jest przypadkiem to, że teologowie Stolicy Świętej zmienili nawę naszego Zakonu na Najświętszego Odkupiciela. Powodem bezpośrednim było oczywiście to, że taki zakon w Kościele istniał, ale zatwierdzając Reguły poznali zamysł Boży zapisany przez Matkę Celeste, usłyszeli ten puls Serca Ojca w nich obecny, pragnienie eucharystycznej przemiany każdej redemptorystki, aby była przedłużeniem Jezusa na ziemi i dali temu Zakonowi nazwę odpowiadającą treści i duchowi Reguł.
Bóg wezwał nas do szczególnej misji w Kościele, wypełnimy ją żyjąc naszymi Regułami, odnawiając nieustannie swoje serca i nawracając się w konkretach życia. A wszystko to w odpowiedzi na DAR ODKUPIENIA.
Spróbujemy w tej nowennie spojrzeć na każdą z Reguł jako sposób uczestnictwa w dziele przeżywania i głoszenia Obfitego Odkupienia. On już wszystkiego dokonał. Potrzebuje jakości naszego życia, by wszyscy poznali ogrom Jego miłości, przyjęli szczęście chwały synów i córek Ojca. Każdy dzień będzie poświęcony jednej z Reguł, a jednocześnie każdej ze świadomością, że są komplementarne, że pomijając lub słabnąc w życiu jedną, będzie czegoś brakować każdej innej. W żadnej z nich nie może zabraknąć pozostałych.
Dzień I – Jedność serc i wzajemna miłość
Jezus w czasie modlitwy w Wieczerniku modlił się m.in. o jedność. Kiedy wczytamy się w ten tekst, może przyprawić o drżenie serca. Jakiej jedności oczekuje od nas Bóg? Tylko jedność rodem z Trójcy, jedność z poziomu jakości tej w Trójcy może sprawić, że świat uwierzy w miłość Boga, bo ją po prostu zobaczy między nami, więc będzie szukał źródła tego, co niemożliwe po ludzku… To nie jest jakość do osiągnięcia ludzkimi siłami, ani tylko zadana, ale dana. To owoc modlitwy Jezusa w Wieczerniku dopełniona unicestwieniem wszelkiej wrogości we własnym sercu na Krzyżu. Dopełniona przebaczeniem swoim oprawcom, usprawiedliwieniem ich przed Ojcem. To jedność do przyjęcia jako owoc Jego Odkupienia. M. Celeste w Regule I zapisała to bardzo jasno: On dał nam już wszystko: swoją pamięć, rozum, wolę, abyśmy byli zdolni do podarowania sobie miłości wzajemnej zaczerpniętej wprost z Jego Serca. W tej jedności i miłości wzajemnej nie chodzi o wylukrowaną słodycz. Chodzi o nieustępliwą walkę z własnym egoizmem, z tym wszystkim, co mi w drugim „przeszkadza”. Chodzi o to, by doświadczając własnej słabości i grzechu nie pozwolić się zniechęcić ani zatrzymać w trosce o to, by dobrze poznać i przyjąć w sercu, przygarnąć moją siostrę taką jaka jest. Jezus wie, jak trudno nam pokonać swój egoizm… To dlatego mówił do Matki Celeste: „Pragnę, abyś kochała moje dusze taką samą miłością, jaką Ja je kocham, z całego serca. I tak jak Ja myślałem więcej o nich niż o sobie, kiedy byłem na świecie, tak i ty nie myśl więcej o sobie, ale o zbawieniu tych dusz, które ja tak bardzo kocham. Dlatego wyciągam nad tobą moją prawicę i przybliżam Cię do mojego Serca. Gdy Ja obejmuję Ciebie, ty obejmij wszystkie moje stworzenia. Przyjmując w swoim sercu moje Serce, aby kochać je zawsze jak swoje własne, obejmij nim mocno węzłem miłości wszystkie moje dusze[1].” Ilekroć coś mi w przeszkadza w mojej siostrze, będę prosić Jezusa, żeby mnie przybliżył do swojego serca, abym poznała jak bardzo On ją kocha, jak On ją widzi, jak On ją rozumie. „Aby nie osądzać za nic, nie obserwować niedociągnięć i braków w jakichkolwiek działaniach, pocieszać w zmartwieniach, pomagać i bronić go.” Same wiemy jak trudno w wirze codzienności pamiętać o tym i zdobyć się na to zapomnienie o sobie, żeby najpierw kochać i przyjmować, potem reagować. „Przepowiadanie nadziei staje się dziś wiarygodne tylko pod warunkiem, że jest głoszone nie przez pojedynczą osobę, zręcznie żonglującą słowami, ale przez wspólnotę dającą przykład jedności[2].” Prośmy teraz Jezusa, aby w Eucharystii nas przebóstwił, uczynił naszą miłość wzajemną świętą i zbawienną dla całego świata, abyśmy kochały taką miłością, jaką On nas obdarował. Uwielbiajmy Go w ciągu dnia w darze naszej Pierwszej Reguły, której obdarował nas zdolnością do jej wypełnienia.
Dzień II – Ubóstwo
Czy ja w swoim sercu, bez względu na to, jak dawno złożyłam ślub ubóstwa, rzeczywiście je wybrałam i nieustannie wybieram to, co ubogie? Czy cieszy mnie proste życie? Moje ubóstwo nie jest brakiem, jest bliskością z Ubogim, który już ubogacił mnie swoim ubóstwem. Jezus odkupił nas również swoim ubóstwem. Włączył je w dzieło Odkupienia przez swoją kenozę Wcielenia – przyjęcie ludzkiego ciała i ludzkiej kondycji, narodzenie w stajni, ucieczkę do obcego kraju i życie na obczyźnie, trud codziennej pracy ubogiego człowieka, głoszenie słowa z apostołami bez żadnych, nawet najbardziej koniecznych zabezpieczeń.
M. Celeste zachęca nas: „Nie chciejcie już więcej pragnąć, kochać, ubiegać się ani cenić dóbr tego świata. Zadowalajcie się już uczynionym wyrzeczeniem, odrzuceniem każdej przyjemności orz wszelkiego rodzaju wygody. Bądźcie zadowolone nawet wtedy, gdy brakować wam będzie nawet rzeczy koniecznej, abyście mogły posiąść odwieczne bogactwa zarezerwowane dla ubogich w duchu, którzy umieją się ogołocić dla Mnie z własnej woli i przyjemności[3].”
Nie chodzi o to, żeby cierpieć brak, ale wybierać ubóstwo z miłości, z wiary, z przekonania, że brak, to tworzenie przestrzeni na Jedyne Bogactwo, to wzmacnianie pragnienia Boga i miłości do ludzi. Tylko brak ludzkich zabezpieczeń pozwala zbudować autentyczne zaufanie do mojego Ojca, który zna i troszczy się o wszystkie moje potrzeby. Tylko człowiek ubogi rozumie ubogiego i tylko ubogi jest wiarygodny dla ubogiego… Ubogi jako ten, który jest zdolny i gotowy do współdzielenia, a nie ten, który nie ma. To nie brak ma wartość odkupieńczą, ale serce gotowe do budowania więzi z bratem i siostrą przez dawanie i przyjmowanie wzajemne swoich bogactw i swoich braków.
Dzień III – Czystość
„Mojego Ojca znają tylko ci, którzy mają czyste serca, ponieważ wpatrują się uparcie, z miłością w Odwieczne Słońce Sprawiedliwości, jak orły, wielko-duszne i zakochane w swoim Początku i odwiecznym Końcu, bez zmrużenia oka, mocą miłości.[4]”
Z tego pierwszego zdania Reguły o czystości przebija głębokie doświadczenie nie tylko Boga, ale i swojego człowieczeństwa, swoich wewnętrznych walk. Ona już wie, że jej serce staje się tak czyste, że zdolne do widzenia Boga, nie mocą własnego wysiłku, ale jest oczyszczane obecnością Boga. Dla niej czystość to skupienie wszystkich swoich władz w Bogu, kochanie tylko Boga, myślenie o Nim. Właściwie na podstawie jej tekstów możemy powiedzieć, że to nie tyle myślenie o Bogu, co fascynacja, urzeczenie Bogiem, pochwycenie przez Boga w sposób, któremu ona nie może ani nie chce się opierać. Jakby przyjęła już głęboko za swoje słowa Jezusa zapisane w Ewangelii św. Jana: „Wy już jesteście czyści dzięki Słowu, które wypowiedziałem do Was[5].” To w Jego Człowieczeństwie s. Celeste dynamicznie uczestniczy w tajemnicy odkupienia jako ofiara dla Kościoła i w Kościele. Jest to uczestnictwo przez Eucharystię w Chrystusie-Eucharystii. Z tego rodzi się życie w “czystości” osoby przyobleczo-nej w cnoty samego Chrystusa i takie życie jest współpracą w dziele odkupienia. S. Maria Celeste otrzymawszy w ten sposób serce Chrystusa żyje życiem Trójcy Przenajświętszej jako córka Ojca i oblubienica Słowa za pośrednictwem Ducha Świętego[6].” Naszą czystością jest skupienie wszystkiego na Chrystusie. On jest naszą czystością, jak pisze M. Celeste. Żyć tylko miłością, we wszystkich swoich działaniach zachować prawość intencji, dążyć do pełnej przemiany i ofiary z Chrystusem, przez Chrystusa i z Chrystusem, nie pragnąc niczego innego jak tylko Jego Serca, to droga, którą mamy promieniować na świat.
„Mówisz mi, abym żyła w cichej pogodzie ducha, w czystości serca kochając we wszystkim Boże rozporządzenia, tak jakby nic więcej nie istniało.”
Dzień IV – Posłuszeństwo
„Jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka grzech wszedł na świat, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy stają się sprawiedliwymi.” Posłuszeństwo Jezusa woli Ojca, par excellence, dokonało naszego Odkupienia. „Aby nauczyć was żyć w sposób doskonały tą wyjątkową cnotą zstąpiłem z nieba na ziemię, przyjąłem postać sługi, podporządkowując się moim stworzeniom, objąłem wszystkie cierpienia a nawet haniebną śmierć krzyżową. Oto jak chciałem moim doskonałym posłuszeństwem zadośćuczynić za zniewagi uczynione mojemu Ojcu Niebieskiemu przez nieposłusznego człowieka[7]”. Nie można zatrzymać się na powierzchni. Nie chodzi o proste posłuszeństwo poleceniom, przykazaniom, ślubom czy obowiązkom. Można pozostać na poziomie czysto ludzkim. Mogą nas ożywiać różne, bardzo ludzkie motywacje. Znamy je dobrze. Ale trzeba nam z uporem powracać do motywacji najgłębszych, do korzenia naszego posłuszeństwa, jakim jest głoszenie przez posłuszeństwo Obfitego Odkupienia, czyli takie zjednoczenie z Jezusem, że nie pragnę już niczego innego poza tym, aby wola Ojca była tak wypełniana na ziemi, jak wypełniana jest w Niebie. Nie chodzi o podporządkowanie swojej woli i pragnień woli i pragnieniom Ojca, ale o to, żeby nasza wola była jedno z Jego, żeby nie ożywiała nas żadna inna wola, ani pragnienia sprzeczne z tym, co On ma w sercu. To jest najtrudniejsze w rzeczach najmniejszych, codziennych, powszednich. I pewnie dlatego najłatwiej zaniedbywane… Niezwykła jest intuicja Matki Celeste, która zapisała, że Jezus wszystko, co w swoim życiu uczynił z posłuszeństwa Ojcu, uczynił to przede wszystkim dla nas i dla tych, którzy chcą z bliska iść za Nim, naśladując Go[8]. Jakby przeczuwała, że bardzo potrzebujemy nie tyle mieć kogoś za wzór, co mieć Kogoś, od kogo możemy czerpać siłę i światło, bo On nam ich udziela, kiedy Go o to prosimy.
Maria Celeste chodzi po ziemi, jest realistką. Uwzględnia ludzkie słabości i zdolności, ale i zachęca, by wymagać od siebie zawsze więcej ukazując jak piękna jest ta droga: „Te Reguły wyszły z mojego Boskiego Serca. One są wolą i poleceniem mojego niebieskiego Ojca. Powinnyście je zachowywać co do joty, z gotowością, radością i prostotą. Tak samo bądźcie gotowe na głos dzwonka.” Jeśli dzwonek albo wspólne ustalenia będą dla mnie tylko tym, czym są na zewnątrz: dzwonkiem, którzy przebrzmi, albo ustaleniem, które mi ciąży, łatwo się od nich zwolnić, ale kiedy będą dla mnie czymś więcej – moim: „kocham Cię tym Jezu”, z wyznania miłości zwolnić się trudniej… Punktem strategicznym będzie tu żywa miłość w sercu.
Powróćmy na koniec to zdania św. Pawła z Listu do Rzymian, które rozpoczęło to rozważanie: Nieposłuszeństwo jednego człowieka sprowadziło na świat grzech, a z nim śmierć. Posłuszeństwo Jednego przyniosło wyzwolenie i życie. Rada ewangeliczna posłuszeństwa dotyka w swej istocie tajemnicy życia i śmierci, wolności i grzechu. Jeden człowiek przez posłuszeństwo przynosi życie, czytaj: Odkupienie; drugi przez jego brak przynosi śmierć… Jakim człowiekiem jestem? Co wnoszę na świat, do mojej wspólnoty? Do jakiej miary człowieczeństwa zdążam przez swoje codzienne decyzje?
Dzień V – Pokora i łagodność serca
„Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i łagodny sercem”. Uczyłem tej cnoty bardziej przykładem niż słowami. „Pokora i łagodność serca - fundament chrześcijańskiej doskonałości, jest korzeniem wszystkich innych cnót; ona to obecna była we wszystkich moich doskonałościach, ukrywając się od błogosławionej wieczności w Sercu Boskiego Ojca, który zechciał ją całą przekazać człowiekowi. Zstąpiłem więc z nieba, aby obdarować moje stworzenia rozumne boską doskonałością, przekazać człowiekowi i dać mu prawdziwą drogę jego wiecznego zbawienia.[9]” Już pierwsze zdanie tej reguły pokazuje, że pokorę i łagodność serca trudno tak naprawdę nazwać regułą. Maria Celeste określa ją jako fundament chrześcijańskiej doskonałości, korzeń wszystkich cnót, część wszystkich Bożych doskonałości i cechę Serca Ojca ukrytą we wszystkim, co dla nas uczynił. A na końcu zapisuje coś najbardziej właściwego logice Odkupienia: Ojciec ją całą przekazał człowiekowi. Może więc i jest regułą, ale nie tyle jako zasada do przestrzegania ile raczej coś najbardziej właściwe Bogu w Jego postępowaniu względem nas. „Tak wielka była pokora płynąca z doskonałości Boga, że człowiek nie był w stanie jej naśladować. Dlatego Boskie Serce kochającego Ojca, zjednoczone w moim Człowieczeństwie z ludzką naturą, objawiło się jako cichy i pokorny Baranek.[10]”
Pokora Boga jest jak Odkupienie: cała, za darmo, bezinteresownie i bez zasług przekazana człowiekowi. A to wszystko zmienia! To nie cnota, którą mam osiągnąć, ile dar, który mam przyjąć. Urzekające jest sformułowanie, że pokora i łagodność serca jest obecna we wszystkich Bożych doskonałościach. Tzn. że wszystko, co jest w Bogu, wszystko, co On nieustannie czyni darem dla nas, jest nam przez Niego ofiarowane z łagodnością i pokorą! W Nim nie ma presji wyniku, nie ma przymusu, zniecierpliwienia. W Nim jest pokój łagodności i pokory. I nam jest to wszystko w taki sposób dane!
Pytanie dla nas: na ile jesteśmy otwarci, ile zrobiliśmy przestrzeni w sercu na Jego dary usuwając z niego to, co zaśmieca nasze wnętrze: gniew, pychę, pośpiech, rozproszenie. Te rzeczy, jeśli pozwolimy im być obecnymi w naszym życiu i sercu będą emanować gwałtownością, tak obcą w dialogu z Bogiem.
Dzień VI – Umartwienie
„Umartwienie zmysłów jest dla człowieka dobrem i życiem jego duszy”.
Reguła szósta zawiera w sobie niezwykły rys pauliński tak właściwy Matce Celeste. Chyba w żadnej innej nie jest on widoczny tak wyraźnie, choć w każdej jest obecny. Św. Paweł pisze o darach, owocach Odkupienia danych człowiekowi, których ogrom przyprawia o zawrót głowy. Żaden człowiek nie mógłby sobie nawet marzyć o posiadaniu takich darów, jakie otrzymaliśmy przez to, czego dokonał dla nas Chrystus: usynowienie, wyzwolenie z niewoli grzechów, otwarty przystęp do Ojca, przywrócenie chwały Bożej obliczu człowieka, możliwość przebóstwienia – uczestniczenia w Boskiej naturze, przystąpienie do zebrania świętych itd. Świadomość takiego obdarowania jest trudna do przyjęcia, ale św. Paweł znalazł aparat pojęciowy, który ośmiela i dodaje odwagi, który pomaga uwierzyć, że rzeczywiście to wszystko jest dostępne dla ludzkiego doświadczenia już tu na ziemi. Nazywa to: εν Χριστω – w Chrystusie. Teologia rozwinęła to w terminie uczestnictwo. Uczestniczymy w Chrystusie – przez sakramenty – w całym bogactwie i naturze Boga.
Maria Celeste w regule o umartwieniu pisze, że Jezus wziął na siebie to, co w umartwieniu jest najbardziej cierpkie i twarde, a czego żadne człowiek na świecie nie mógłby przyjąć (…) czyniąc w swoim człowieczeństwie pokutę za grzesznego człowieka[11]. Ta reguła zbudowana jest nieco inaczej. Już nie mówi co Jezus uczynił dla nas i do czego nas to zobowiązuje. Ona mówi, że Jezus wziął na siebie to, co w człowieku było najbardziej grzeszne i bolesne, abyśmy mogli mieć uczestnictwo w tym, co w Boskości jest najbardziej wzniosłe.
„Teraz w moim ciele uświęconym i dla was umartwionym, wy żyjecie zjednoczone z moim ciałem jako moje członki, jak latorośle w winnym krzewie[12].”
Wróćmy do pierwszych słów tej reguły: „Umartwienie zmysłów jest dla człowieka dobrem i życiem jego duszy”. Z tą świadomością i doświadczeniem a także jasnym celem podejmowanych wyrzeczeń pisze: „Aby zjednoczyć się z Bogiem trzeba, abyście objęły prawdziwym umartwieniem wszystkie swoje zmysły, skłonności, złe przyzwyczajenia, nieuporządkowane poruszenia, wyrzekając się wszelkich upodobań, przyjemności i zachcianek, kochając czuwania, posty, wstrzemięźliwość i umartwienie ciała, nie szukając przyjemności w pokarmie, odpoczynku czy stroju, ani w żadnej rzeczy, którą może się karmić pożądanie. Wtedy duch wolny od tych przeszkód, wzniesie się w górę, na właściwą mu wysokość, by zjednoczyć się z moją Boskością.” To nie brzmi przyjemnie… To jest coś bardzo obcego naszej naturze, która w pierwszym odruchu zawsze szuka wygody i tego, co łatwiejsze. Maria Celeste wie, że to nie jest dobrem duszy. Jest to przestrzeń do głębokiego rozeznawania każdego dnia, przestrzeń do poszukiwania prawej i uczciwej drogi wewnętrznej. Czasem psychologia wydaje się stać w sprzeczności z tą regułą, ale to tylko pozory. Człowiek, podążający drogą uzdrowienia i szukania Boga wie, że być dla siebie dobrą nie oznacza dogadzania sobie. Być dla siebie dobrą oznacza traktować siebie w sposób, który mnie leczy i pozwala dojrzewać. A to otwiera drogę poszukiwania prawości intencji, wewnętrznej uczciwości. Tylko wtedy nie ugrzęznę w egoizmie, ale zachowam zdrowy umiar rozeznając kiedy potrzebuję zrobić dla siebie coś ważnego i dobrego a kiedy powstrzymanie swoich potrzeb przyniesie mi większą korzyść. Umartwienie to ważny i niewygodny temat, może nawet uwierający, ale nie możemy go zagubić w codziennym życiu naszej konsekracji. Pomaga nam zachować tak ważną ewangeliczną wartość jaką jest czuwanie nad sobą, uważność na poruszenia duchowe i pokusy złego ducha.
Dzień VII – Skupienie i milczenie
„Serce człowieka jest tronem Boga, tajemnym mieszkaniem, w którym Niebieski Ojciec składa swoje Boskie skarby i domaga się, aby serce to miało drzwi, i to dobrze zamknięte, aby skarby złożone tam przez Niego nie zostały skradzione przez złodziei[13].”
Ten tekst przypomina mi pewien apoftegmat z Gerontikonu: „Bracia ze Sketis wybrali się do Abba Antoniego; i kiedy wsiedli na łódź, spotkali pewnego starca, który też tam jechał, a którego oni nie znali. Rozsiedli się w łodzi i rozprawiali najpierw o słowach ojców, potem o Piśmie świętym, potem znowu o swoim rękodziele. A starzec milczał. Kiedy dotarli do przystani okazało się, że i on idzie do Abba Antoniego. I kiedy do niego przybyli, powitał ich: „Dobrego towarzysza drogi znaleźliście w tym starcu!” A do starca powiedział: „Dobrych braci miałeś w drodze ze sobą Abba!” Odrzekł starzec: „Dobrzy to oni są, ale ich zagroda nie ma bramy i każdy kto zechce, wchodzi do stajni i odwiązuje osła”. Powiedział to w tym sensie, że mówili wszystko, co im ślina na język przyniosła[14]”. Apoftegmat ten przeczytałam wiele lat temu. Został mi w sercu. Kiedy czytam regułę o milczeniu i skupieniu porusza mnie świadomość Marii Celeste tego, kim jest, tego, czym jest jej Serce: tronem Boga, tajemnym mieszkaniem, skarbcem. Dlatego domaga się drzwi i to dobrze zamkniętych, aby skarby nie zostały skradzione przez złodziei. W dzisiejszym świecie, w którym gadulstwo wydaje się być bardziej cenione niż milczenie, świadectwo milczenia pełnego mądrości, milczenia, które jest strażnikiem życia duchowego wydaje się przybierać na pilności, konieczności. Reguła ta jest przepięknie połączona z wszystkimi innymi: miłując mówię to i tyle, ile potrzebuje moja siostra. Mając serce ubogie i posłuszne, nie epatuję swoimi racjami, informacjami, wiedzą. Mając serce czyste nie potrzebuje szukać uznania u innych swoim wielomóstwem. Milczenie w regule o umartwieniu wydaje się być jego częścią. Pokora i łagodność serca wyraża się w powściągliwości. Nie potrzebuje zaznaczać swojej obecności słowami. W modlitwie słowa w pewnym momencie przestają mieć znaczenie. A w przylgnięciu do Krzyża tracą rację bytu. Pozostaje zjednoczenie. Milczenie i skupienie idą razem. Milczenie bez skupienia serca na Umiłowanym jest torturą. Serce skupione w Bogu zapomina o tym, co zewnętrzne. To żywe doświadczenie Matki Celeste. Nie wystarczy być dobrym, zdaje się mówić starzec z apoftegmatu. Trzeba być mądrym w rozeznawaniu czy warto powiedzieć, to, co mi ślina na język przyniosła? Czy teraz? Dlaczego chcę to powiedzieć? Jaki duch pobudza mnie do mówienia? Milczenie i skupienie, ale pogodne i lekkie, jest czymś bardzo rozpoznawalnym dla stylu monastycznej wspólnoty. Jest strażnikiem serca szukającego i spragnionego Boga. Co w moim codziennym życiu sprawia, że skupienie staje się trudne? Co mogę zrobić, ale nabrało jeszcze większej ceny dla mnie? Każda z nas chce cieszyć się prawdziwym pokojem, o którym pisze M. Celeste w tej regule, ale on rodzi się z umiaru. Nadmiar, zwłaszcza słów wprowadza nieład, rozproszenie, spory, niepokój, podnosi poziom napięcia i emocji. Nie unikniesz grzechu w gadulstwie… mówi św. Jakub.
Dzień VIII – Modlitwa
Życie modlitwą to Reguła, która sprowadza nas w sposób najbardziej bezpośredni do samego źródła obfitego Odkupienia. Jest niejako nachyleniem ust, by pić bliskość Boga i przyjąć Jego obdarowanie. Jesteśmy w czasie kairos gdzie Bóg się udziela, gdzie nas obdarowuje i przemienia, byśmy mogli tacy „dotknięci zmartwychwstaniem” przekazywać cud Jego Odkupienia tym, których spotykamy. Nasze życie ma być „głoszeniem tego, czego dokonuje Ojciec przez Syna w Duchu Świętym swoją miłością, swoją dobrocią, swoim pięknem swoją miłością, swoją dobrocią, swoim pięknem[15].”
Ten cel życia konsekrowanego ujęty w dokumencie Vita Consecrata M. Celeste pojęła prawie trzy wieki wcześniej i w Regule o modlitwie zapisała: „Mówiąc o zjednoczeniu duszy z moją Boskością powiedziałem w świętej Ewangelii, że z Ojcem i Duchem Świętym przyjdziemy i wypełnimy nasze powinności w sercu czystym i ufnym, które żyje tylko kochając i wpatrując się we Mnie, płynąc w bezkresnej rzece moich odwiecznych słodyczy oraz w mojej Boskiej dobroci[16].”
„Wiara jest darem, który umożliwia nam spotkanie z Bogiem. Poprzez wiarę możemy przebić się przez pojęcia, nawet pojęcia teologiczne i „dotknąć” Boga żywego. A Bóg, gdy Go dotkniemy, natychmiast udziela nam swej mocy. Gdy powierzamy się żywemu Bogu, gdy z pokorą umysłu uciekamy się do Niego, przenika nas wewnętrznie jakby niewidoczny strumień Bożego życia. Jakże ważne jest, byśmy uwierzyli w moc wiary, w możliwość nawiązania dzięki niej bezpośredniej więzi z Bogiem[17].”
Jest to znów niesamowicie spójne z tym, czym modlitwa jest dla Matki Celeste. „Modlitwa jest miłością, którą Bóg wlewa w nasze serce dla potrzeb Kościoła, jakiegoś grzesznika lub dusz czyśćcowych[18]”. „Droga modlitwy i postęp w niej polega w rzeczywistości na zgłębianiu wiary. Poznawanie tajemnic wiary jest drogą modlitwy[19].”
„Módlcie się więc zawsze, w każdym czasie. Kochajcie samotność, w każdym działaniu módlcie się z pokorą i prostotą.” Kochajmy modlitwę, aby nie dotyczył nas niepokój Matki Celeste ukryty w słowach: „Dlaczego tak mało jest dusz kontemplacyjnych? Dlaczego tak mała jest liczba dusz prawdziwie wiernych i chrześcijańskich? Ilu jest na świecie takich, którzy ją praktykują? O mój Boże, pozwól mi to wykrzyczeć![20]”
Maria Celeste chce, byśmy nie tylko się modliły, ale były znakiem i świadkami zjednoczenia z Bogiem. Jakość naszej modlitwy osobistej i liturgicznej musi mieć swój poziom ożywiany świadomością, wiarą i doświadczeniem, że nie mamy ważniejszej rzeczy do zrobienia na tym świecie, jak przez naszą modlitwę i miłość objawić ludziom miłość Trójcy.
Dzień IX – Zaparcie się siebie i miłość Krzyża
„Niech więc ci, którzy Mnie kochają, obejmą krzyż tak, jak Ja go objąłem, i niech w nim odpoczywają, jak oblubienica spoczywa na łożu małżeńskim. Niech kochają trudy, utrapienia, cierpienie i wzgardę stworzeń, wewnętrzne udręki bardziej niż zdrowie, niż pociechy duchowe, a śmierć bardziej niż życie. Niech kochają krzyż tak, jak Ja go umiłowałem, bo przez niego osiągną doskonałą jedność duszy z Bogiem.
Wtedy wejdzie dusza w posiadanie Woli Boga jako swojej, bo umarła już dla własnych pragnień. Tutaj zakosztuje prawdziwych i trwałych słodyczy Boga, tutaj też jest prawdziwy pokój. Zrozumie to dusza, która tego doświadcza. Nie znajdzie już ona w niczym rozkoszy, jak tylko w widzeniu siebie samej na krzyżu. W niej, bowiem urzeczywistnią się wtedy owoce krzyża. Jeśli więc pragniecie naśladować Mnie naprawdę w mojej najdoskonalszej miłości do Ojca, to kochajcie serdecznie każdy krzyż i trud, które spodoba Mu się na was zesłać, nie tylko dla waszej wiecznej korony, ale także, aby uczynić z was żywe wizerunki mojego człowieczeństwa[21]”.
„Córko, żyj więc w tym świecie jakby zawieszona, tak samo jak Ja wisiałem na krzyżu ponad ziemią. Wpatrując się we Mnie, w mój obraz zawieszony nad ziemią, pamiętaj, że tak właśnie musisz żyć na tym świecie, przybita ze Mną trzema gwoździami: pogardą stworzeń, pogardą wobec siebie samej i pogardą co do każdego pocieszenia(…) Rozporządzam tak dlatego, abym tylko Ja był twoją miłością. Niech ci to nie sprawia przykrości! Czynię tak bowiem, córko, abyś była całkowicie moja i należała tylko do mojego serca[22].”
„Dlatego nie pragnij niczego innego, jedynie tego łona, które cię zrodziło i cię strzeże. Wtedy będziesz wolna od wszystkiego, co niebezpieczne dla człowieka. A twoim łonem jest całkowite oddanie się do mojej dyspozycji: poddanie się trosce i opiece twojej Matki[23].”
Jesteśmy przy ostatniej regule, a właściwie przy największej tajemnicy zjednoczenia z Bogiem. Doprowadzają nas do niej wszystkie pozostałe, które muszą się w jakimś stopniu w naszym życiu wypełniać, abyśmy dojrzeli do tej, która jest największym wyzwaniem dla człowieka a jednocześnie największą słodyczą spotkania. Człowiek, który w doświadczeniu Krzyża umie skłonić głowę w posłuszeństwie i uległości Ojcu czekając na to, czego On chce w nim dokonać, zna słodycz łaski, która przychodzi przez udrękę i dlatego powoli przestaje się lękać tego, co musi wycierpieć.
Jesteśmy też w sercu Odkupienia. Tutaj się wszystko dokonało. Na krzyżu. Jezus mówi do Marii Celeste, że wtedy, gdy zjednoczy się z Nim na krzyżu urzeczywistnią się w niej owoce Krzyża. Odkupienie ludzkości, którego będzie kosztować i o którym będzie świadczyć życiem – nie słowami. Jest to też moment przemiany. Jezus dopiero przez Krzyż czyni z nas „żywe wizerunki swojego człowieczeństwa”. Stajemy się żywą pamiątką tego, co uczynił dla naszego zbawienia.
Jutro będziemy świętować ten wielki cud Boga dla ludzkości jakim jest Jego miłość urzeczywistniona w Odkupieniu. On sam w naszych regułach mówi do Marii Celeste, że są one pieczęciami Jego miłości. Odnawiajmy nieustannie to przymierze z nami przypieczętowane Jego kosztem, odnawiajmy nasze oddanie ukonkretniane w regułach, aby rozpoznał w nas swoje rysy, gdy staniemy przed Nim. A już teraz, aby ci, którzy Go jeszcze nie znają rozpoznali w nas Jego rysy i mogli Go pokochać.
[1] Bł. M.C.Crostarosa, Rozmowa II, str. 48
[2] Antonie Bello, w: Lectio Divina, tom 15, str. 150
[3] Bł. M.C.Crostarosa, Reguła II
[4] 1 Zeszyt Krostarozjański, Reguła III, str. 25
[5] J 15,3
[6] O. Z. Klafka, Wstęp do Autobiografii M. Celeste
[7] 1 Zeszyt Krostarozjański, Reguła IV, str. 26
[8] Por. 1 Zeszyt Krostarozjański, Reguła IV, str. 27
[9] Reguła piąta, Pokora i łagodność serca,1 Zeszyt Krostarozjański, str. 28
[10] j.w.
[11] Por. Reguła szósta, Umartwienie,1 Zeszyt Krostarozjański, str. 30
[12] j.w.
[13] Reguła Siódma, Skupienie i milczenie,1 Zeszyt Krostarozjański, str. 31
[14] Gerontikon, 18(18)
[15] Vita Consecrata, 20
[16] Reguła Ósma, O modlitwie,1 Zeszyt Krostarozjański, str. 32
[17] Benedykt XVI, przemówienie na Jasnej Górze 2006
[18] Stopnie modlitwy, XVI, str. 153
[19] Stopnie modlitwy, I, str. 22
[20] j.w.
[21] Reguła IX, O zaparciu się siebie i umiłowaniu krzyża,1 Zeszyt Krostarozjański, str.33
[22] Rozmowy duszy z Jezusem, str.148
[23] j.w. str. 146