Wspomnienie św. Teresy

W  książce o wybitnych włoskich mistyczkach w jednym z rozdziałów poświęconych naszej bł. Marii Celeste autor przedstawiając jej duchowość, jej drogę modlitwy porównał ją do  małej Świętej – jak nazywamy Teresę od Dzieciątka Jezus. Dzieli je od siebie prawie 200 lat, bo Maria Celeste urodziła się w 1696 a Teresa Martin  w 1872 roku.

Obie przyszły na świat w katolickich, wielodzietnych rodzinach. Obie od najmłodszych lat cechowała wrażliwość na sprawy Boże. Bł. Maria Celeste wychowana w Napolu, w dużym mieście z widokiem na morze i na Wezuwiusza, z ogromną wrażliwością pisała o  pięknie przyrody, która ją otaczała, o słońcu, błękitnym niebie i kwiatach. Podobnie Teresa potrafiła z zachwytem obserwować uroki świata, pośród którego żyła. Jako 15-letnia dziewczyna starała się o uzyskanie pozwolenia od  samego  papieża na wstąpienie do Karmelu i w tym celu udała się do Rzymu razem ze swoim ojcem – dziś świętym Ludwikiem Martin. Podróż - pielgrzymka zrobiły na niej wielkie wrażenie. Opowiadano, że jadąc w pociągu biegała od okna do okna, patrząc z zapartym tchem na ośnieżone  szczyty, jeziora, wodospady, mosty zawieszone między stromymi górami. Podobnie jak bł. Maria Celeste, zauroczona pięknymi widokami, przyszła karmelitanka  bynajmniej nie zamykała oczu na cuda przyrody. Cieszyła się z tej podróży. Przed samym jednak wstąpieniem do Karmelu, gdy ukochany tata zaproponował jej podróż do Jerozolimy, aby mogła zobaczyć miejsca związane z życiem Jezusa, zdecydowanie odmówiła. Pilniejsze było dla niej spotkanie z Jezusem w ciszy klasztoru. Rozumiała wartość czasu. Dokładnie to samo obserwujemy u naszej Założycielki. Kiedy wraz z matką i siostrą wybrała się w odwiedziny do klasztoru, na pytanie przełożonej czy chce wstąpić, odpowiedziała, że chce i to natychmiast, nie wracając nawet do domu. Wiedziała, że każda chwila życia jest cenna. Zwłaszcza wtedy, gdy słyszy się w sercu Boże wezwanie, nie można marnować czasu. Święci doskonale to rozumieli, niektórzy nawet jak św. Alfons Liguori składali ślub nie marnowania  ani chwili.

Św. Teresa pociąga nas swoim „sposobem na zdobycie świętości”. Wciąż fascynuje jej droga dziecięctwa duchowego, którą odkryła, czytając Pismo Święte.  Katolicyzm francuski czasów Teresy z Lisieux pozostawał pod silnym wpływem jansenizmu, przedstawiającego życie duchowe jako coś trudnego, twardego i niemal pozbawionego uczuć. Taka jansenistyczna surowość, bez uśmiechu była obca Teresie. Wymyśliła więc „windę”, która unosiła ją w ramiona samego Pana Jezusa, ponieważ czuła się zbyt mała, aby podejść po stromych schodach doskonałości chrześcijańskiej. Św. Teresa inspiruje nas wszystkich do pogodnej pracy nas sobą, nie tyle bazującej na wolitywnym wysiłku, ale przede wszystkim na otwarciu serca  na wszechobecną miłość Boga.

 Maria Celeste od dzieciństwa czuła się ogarnięta Boża miłością, wielokrotnie w swoich Pismach mówi o czułości Boga, setki razy opowiada o Jego miłosiernej miłości:

„Kto może wyrazić ogrom miłosierdzia Pana i Jego bezgraniczną dobroć dla dusz przez Niego odkupionych! Gdybyśmy my, stworzenia, zdolne były to pojąć chociaż trochę, oszalelibyśmy z czystej miłości do miłującego Boga. On sam nas poszukuje, aby pociągnąć na drogę wiodącą do wiecznego zbawienia; podobnie uczynił ze mną”.

Jej sposobem na świętość, na wzniesienie się ku Bogu są skrzydła. „Dwa skrzydła miłości: jedno to ufność w Boże Miłosierdzie i poznanie Jego darów; drugie to poznanie własnej nicości”.

Ojciec Dominik Capone – wybitny znawca  naszej duchowości opowiada o bardzo ważnym przeżyciu Marii Celeste, które było doznaniem bólu, po ludzku mówiąc niepojętego. Nasza błogosławiona Matka doświadcza jak bardzo Bóg pragnie obdarować niezmierzoną  łaską swoje stworzenia i jak ludzie „ograniczeni nędzną ziemią i nią wypełnieni” odrzucają Bożą  miłość. Było to dla niej wielkim cierpieniem. Przeżywała je w jedności z Jezusem, którego miłość tak bardzo została wzgardzona.

Podobne doświadczenie, napisał o. Capone, 150 lat później stało się udziałem św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która 9-tego  czerwca, w święto Przenajświętszej Trójcy, napisała: Doznałam wielkiej łaski: zrozumiałam lepiej niż kiedykolwiek, jak bardzo Jezus chce być kochany. Myślałam o duszach, które składają siebie w ofierze Boskiej Sprawiedliwości, aby odwrócić karę przewidzianą dla innych i ściągnąć ją na siebie. Ofiara ta wydawała się wielka i hojna, lecz mnie zupełnie nie pociągała. “Boże mój, wykrzyknęłam z głębi serca, czy tylko Twoja Sprawiedliwość przyjmuje dusze na całopalną ofiarę? ...Czy nie potrzebuje ich także Twoja Miłość Miłosierna?...

          “Zewsząd jest odtrącana, nieznana; serca, które chciałbyś nią obdarować, zwracają się ku stworzeniom, oczekując od nich szczęścia i ich kruchego przywiązania, miast rzucić się w Twoje ramiona i przyjąć Twą nieskończoną Miłość... Boże mój! czy Twoja wzgardzona Miłość musi pozostać w Twym Sercu? Wydaje mi się, że gdybyś znalazł dusze gotowe oddać się na Całopalną Ofiarę Twojej Miłości, to prędko byś je strawił Swym Ogniem, wydaje mi się, że byłbyś szczęśliwy, gdybyś nie musiał już powściągać w sobie fal Twej nieskończonej czułości... Jeśli Miłosierdzie Twoje sięga Niebios... Jezu! niech tą szczęśliwą ofiarą  z miłości stanę się ja, ...“

          Odpowiadając na inspirację Pana z 9 czerwca 1895, św. Teresa ofiarowała się Miłości Miłosiernej i zwierzyła się przełożonej, że od tego momentu “strumienie czy raczej oceany łaski zalały jej duszę“.

Duchowość św. Teresy od Dzieciątka Jezus nie idzie za nurtem duchowości Szkoły Francuskiej, ale jest zdecydowanie chrystocentryczna, bo bazuje na miłości. Matka Celeste dwa wieki wcześniej uczyniła to samo co ona, już jako młoda dziewczyna. A pewnego wieczoru, w Foggii, czując “ogrom“ wielkiej miłości Boga Ojca do ludzkości, doświadczyła jakby cierpienia samego Boga, który na próżno prosi ludzi, by przyjęli Jego miłość.

Ojciec Capone mówił nam często o tym, że Matka Celeste powinna zostać ogłoszona doktorem Kościoła Ten wybitny filozof, teolog, prezes Akademii Alfonsjańskiej uczestniczący także w Soborze Watykańskim II studiował przez wiele lat jej pisma, jej duchowość i odkrywał jej geniusz.

Św. Teresa została świętą w 1925 roku, po upływie 28 lat od swojej śmierci. Od momentu jej kanonizacji napisano wielką ilość książek, artykułów, rozpraw. Pojawiły się glosy, które domagały się przyznania Teresie tytułu Doktora Kościoła. W 1932 roku, z okazji inauguracji krypty w Bazylice w Lisieux, został zorganizowany Kongres terezjański, w którym brało udział pięciu kardynałów, pięćdziesięciu biskupów oraz wielka rzesza wiernych. Podczas obrad kongresowych, jeden z prelegentów, mówił o Teresie z Lisieux, jako o Doktorze Kościoła, uzasadniając bardzo klarownie z punktu widzenia teologicznego, zasadność tego tytułu. Ku wielkiemu zaskoczeniu, na jego propozycję przystali liczni uczestnicy spotkania, w tym wielu teologów i biskupów. Skierowano też prośbę do Ojca Świętego Piusa XI wraz z listem matki Agnieszki (karmelitanki z Lisieux), rodzonej siostry św. Teresy. W imieniu papieża odpowiedział kard. Pacelli, Sekretarz Stanu (późniejszy papież Pius XII). Ojciec Święty stwierdził między innymi, że obecnie nie jest wskazane mówienie o Doktoracie Teresy z Lisieux. Nie nadszedł jeszcze czas, aby kobietę ogłosić Doktorem Kościoła. Ten sam Papież odpowiedział też negatywnie na propozycję karmelitanek, aby Święta Teresa od Jezusa, została ogłoszona Doktorem. Argumentem, który przemawiał za odrzuceniem prośby był fakt, że Teresa była kobietą. Płeć na to nie pozwala – powiedział Papież dodając, że decyzję pozostawia swojemu następcy. Wobec negatywnej odpowiedzi Watykanu i na jego polecenie przerwano więc w tamtych czasach zbieranie podpisów na korzyść Doktoratu Teresy z Lisieux. Jednak wraz z ogłoszeniem w 1970 roku Doktorem Kościoła Teresy od Jezusa i Katarzyny ze Sieny została ostatecznie usunięta przeszkoda, aby ten tytuł przyznać kobiecie.

Za parę dni 19 października 1997 r., minie dwadzieścia jeden lat od tego wydarzenia, które odbyło się na placu św. Piotra wypełnionym wiernymi z wszystkich części świata. Podczas uroczystej liturgii eucharystycznej Ojciec Święty Jan Paweł II ogłosił Doktorem Kościoła powszechnego Teresę od Dzieciątka Jezus i  Najświętszego Oblicza.