Za 2 miesiące beatyfikacja!

Życie Marii Celeste pokazuje jak ona sama troszczyła się o zbawienie swoich współsióstr, rodząc je do życia Bożego  nieraz w wielkim bólu. Tak działo się w Pareti, kiedy po odejściu z klasztoru Scala tamtejszy biskup powierzył jej troskę o dominikański a wspólnotę sióstr, która przeżywała wielkie trudności.

"Zrozumiałam wtedy, napisała w Autobiografii  że trzeba pochylić czoło i przyjąć trud przełożeństwa. Wszelkie okoliczności potwierdzały wolę Bożą, dlatego zgodziłam się przyjąć urząd przełożonej tego klasztoru.(...) Z Bożej woli siostry bardzo mnie pokochały, a ja starałam się jak najdelikatniej podchodzić do nich, roztropnie zapraszać do rozmowy i dyskretnie badać stan ich ducha. Każda z nich odsłaniała swą duszę i rany, jakie nosiła w sobie, same opowiadały o swych lekkomyślnych czynach. Z miłością i delikatnością starałam się im pomagać. Zaproponowałam również, że sama poprowadzę ćwiczenia duchowe, ponieważ nie wiedziałam, czy znajdę wśród miejscowych spowiedników kapłana gorliwego i o głębokim życiu duchowym. Nie prosiłam o pomoc biskupa, bo wiedziałam, że miejscowi księża są uprzedzeni do tego klasztoru. Zaczęłam więc prowadzić z nimi medytacje o wiecznych prawdach i głosić potrzebę pokuty. Dotykało to ich twardych serc. Same zaczęły nawet szukać spowiednika nadzwyczajnego. Wtedy zwróciłam się do biskupa z prośbą, aby przysłał nam jakiegoś kapłana, dobrego sługę Bożego. Był nim pewien ojciec z zakonu św. Franciszka a Paolo, człowiek znany z dobrego życia. Po tej spowiedzi siostry w bojaźni Bożej rozpoczęły nową drogę..."

Matka Maria Celeste chciałaby, aby nasze wzajemne odniesienia we wspólnocie były serdeczne, naznaczone ciepłem Jezusowej miłości. Wtedy ta miłość będzie promieniować poza klasztor i na cały świat. Nasza założycielka wspomina o tym w Autobiografii, opowiadając o konkretnych osobach:

"Wiele osób szukało u mnie rady w sprawach dotyczących życia duchowego. Pojawił się też pewien młody człowiek, który od wielu lat prowadził skandaliczne życie. Jeden z kierujących konserwatorium starał się bardzo o przyprowadzenie go do klasztoru, aby nas poznał i zechciał porozmawiać. Rzeczywiście udało mu się, a kiedy ten zaczął opowiadać o sobie, Bóg przemienił jego serce do tego stopnia, że obiecał zmienić życie. Wyspowiadał się, porzucił dawne grzeszne praktyki, stał się człowiekiem modlitwy, a jego życie od tej pory stało się dobre i przykładne".

Gdy Maria Celeste założyła klasztor w Foggia, w jego pobliżu zamieszkał pewien człowiek, który żywo odczuwał promieniowanie miłości panującej w klasztorze między siostrami:

"W Foggia żył pewien pobożny i oddany modlitwie przyjaciel kanonika Tortora, Don Giuseppe Antonio Fatioli. Kiedy dowiedział się, jak żyjemy, Bóg obudził w jego sercu pragnienie osobistego kontaktu z klasztorem. Nosił on w sobie również gorącą potrzebę rozmowy o swoim życiu duchowym. Dlatego pewnego dnia kanonik Tortora przyprowadził go do nas, a po przedstawieniu nowego gościa, odszedł, aby pozostawić mu pełną swobodę w rozmowie o swej duszy. Długie było to pierwsze spotkanie, ponieważ nasz gość szczegółowo opowiadał o swoich lękach i wewnętrznych wątpliwościach, a także o modlitwie. Odszedł bardzo pocieszony i podniesiony na duchu. Polubił nasz  klasztor i od tej pory często przychodził do mnie na duchowe rozmowy. Był to człowiek szanowany w mieście ze względu na swe religijne życie i postawy z niego płynące. Urodził się we Frosolone w księstwie Abruzzo. Chociaż miał duży majątek i był bardzo bogaty, zapragnął porzucić świat i zostać kapłanem. Nie mógł jednak uczynić tego ze względu na podeszły wiek. Kupił więc dom przylegający do klasztoru i połączył go z klasztorem, myśląc, że może kiedyś spełni się jego marzenie i zostanie kapłanem. Przebywał w nim, gdy przyjeżdżał do Foggia. Pomagał nam na wiele sposobów: za własne pieniądze wykupił dla nas teren wokół klasztoru, co umożliwiło dalszą rozbudowę, zaopatrywał nas w różne produkty i wspierał finansowo. To sam Bóg udzielał nam przez niego pomocy. Widząc jego oddanie sprawom klasztoru, biskup uczynił go naszym protektorem, co wzmogło jego zaangażowanie w nasze sprawy. Już na samym początku, gdy zbliżył się do klasztoru, wziął udział w profesji pierwszych sióstr, a to jeszcze bardziej pogłębiło jego więź z nami".

Te piękne świadectwa Matki Marii Celeste mówią o oddziaływaniu klasztoru na najbliższą okolicę, pokazuje konkretnie jak rodziło się Boże życie w ludzkich duszach poprzez kontakt z klasztorem.

Rodzić Chrystusa w ludzkich sercach nie tylko przez modlitwę, ofiarę, ale też przez wzajemną miłość we wspólnocie to nasz charyzmat w Kościele. Przygotowując się do beatyfikacji naszej założycielki prośmy Pana łaskę wierności, abyśmy miały udział w macierzyństwie Maryi - Matki Kościoła i jak Ona były dla całego świata nieustającą pomocą.