Bł. Mario Celeste, żyjąca na co dzień Eucharystią!

Eucharystia, to sakrament spotkania z Bogiem. To nieustannie bijące Źródło Bożej Miłości i  Jego działania w nas. A także prawdziwego Życia, przez duże „Ż”. W końcu też, to zaspokojenie wszystkich naszych najgłębszych pragnień… bo to sam Jezus, jest darem Ojca dla nas w postaci tej zadziwiającej i ogromnej Tajemnicy. Kto z nas tak naprawdę jest w stanie ją zgłębić? Czy w ogóle próbujemy ją zgłębić? Czy zostawiamy to tylko mistykom, a sami uznajemy, że te największe Tajemnice Bóg zarezerwował jedynie dla wybrańców? Czego oczekujemy od Jezusa? Czy sami Go szukamy?

Kiedy Jezus rozmnożył chleb na pustyni, szły za Nim tłumy. Gdy zapowiedział im, że On sam będzie chlebem… tłumy zniknęły…

Powiedział do nich:

Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.[1]

Niepojęte było dla nich, że ktoś może stać się pokarmem. Niepojęte jest i dla nas dziś, że Bóg daje się nam do zjedzenia… Oni, odeszli myśląc, że postradał zmysły… My… odchodzimy często, bo nic z tego nie rozumiemy, „nie czujemy Boga”, nie widzimy Go… często wręcz się nudzimy…

Dla Marii Celeste, dla której moment Komunii świętej oraz adoracja eucharystyczna były szczytem mistycznego zjednoczenia z Chrystusem, Eucharystia była ścisłym CENTRUM każdego jej dnia. Była tym czymś, bez czego nie mogłaby żyć. Była nieocenionym SKARBEM nieustannie odkrywanym jej przez samego Jezusa. Mówił do niej np.:

Córko Miłości, pamiętaj o tym, co powiedziało Słowo Boże, Bóg Człowiek, że pozostanie z wami aż do końca świata, bo stał się pokarmem człowieka, co więcej Życiem człowieka, w Najświętszym Sakramencie Eucharystii.

To przedziwny cud wszechmocy i miłosierdzia, w którym człowiek żyje życiem Boga, przemienia się i utożsamia ze swoim Bogiem tak, że gdy mówi się Bóg, można by powiedzieć człowiek, i gdy mówi się człowiek, można by powiedzieć Bóg.

Moje miłosierdzie nie może być większe, bo nie mogę już ofiarować większego daru. Moja wszechmoc nie może już dokonać większego dzieła, bo dała własnego Syna.[2]

Wszystko w tym fragmencie jest już właściwie powiedziane… Można by skończyć ten temat. A jednak napiszmy jeszcze o naszej Celeste…

Nie bez powodu w modlitwie o uproszenie łask przez wstawiennictwo bł. Marii Celeste są słowa: „Przez uczestnictwo w Eucharystii, stałaś się Jego żywą pamiątką”. Od samego początku Jezus kształtował ją w swoją żywą pamiątkę właśnie poprzez duchowość Eucharystyczną. Już jako małą dziewczynkę prowadził ją do zjednoczenia z sobą. Julia Crostarosa, Jako jedenastoletnia dziewczynka przyjęła I Komunię świętą, a w 15 roku życia jej spowiednik pozwolił jej na codzienne przystępowanie do sakramentu. Wszystkie najważniejsze momenty jej życia, jak objawienie nowego Instytutu czy Reguł, albo wyjaśnianie wielkich Tajemnic Bożych były dziełem objawionym jej podczas Eucharystii.

Komunia święta - to był dla niej zawsze moment szczególny. Moment bezpośredniego działania Boga w jej życiu. Moment łask, duchowych przemian, oczyszczenia, czy mistycznego zjednoczenia z Umiłowanym. W końcu też… To z Jezusowego pragnienia zrodził się Zakon Najświętszego Odkupiciela. „Gorąco zapragnąłem dać światu mojego Ducha i przekazać Go moim stworzeniom rozumnym” – mówił Jezus do Marii Celeste. Tak samo, jak będąc na ziemi kilkaset lat wcześniej: „gorąco pragnął spożyć Paschę z uczniami”…

25 kwietnia 1725 roku, właśnie po Komunii świętej w jej duszy – jak zapisze: „dokonała się przemiana mojego bytu w Byt naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Dwa dni później pisała:

 

W Najświętszej Hostii pokazał mi się Pan w habicie o kolorze ciemnoczerwonym, który miały włożyć siostry tego zakonu oraz w pelerynie nałożonej na habit. Widzenie to było bardzo krótkie. Patrzyłam na Pana oczami duszy, a nie ciała. Mówił, że spodobało Mu się, abym żyła w Jego życiu, a jako znak, że jest to Jego dzieło, da mi wielkie pragnienie znoszenia obelg i udręk z miłości do Niego. (…) Dlatego powinnam swoje życie przemienić w Jego życie, abym w ten sposób zrodziła Go w świecie, w Jego umiłowanych duszach. Powinnam być prawdziwym świadkiem dzieł zbawczych, których On dokonał z miłości do ludzi. Pozwolił mi także zobaczyć, że wszystko to zapisał swoją drogocenną Krwią w moim sercu, a także polecił, abym w Jego Imię napisała Reguły. Miałam je pisać przez godzinę po Komunii świętej, bo wtedy były one wyryte w moim sercu i w pamięci. W jednej chwili objaśnił mi znaczenie stroju i tego, co zawarte jest w Regułach oraz ducha tych Reguł.[3]

I tak dzień po dniu, zawsze przez godzinę po Komunii świętej, Celeste notowała Reguły dyktowane jej Przez Pana.

Nie sposób w krótkim komentarzu zacytować wszystkich fragmentów z jej Pism dotyczących Eucharystii. Po prostu jest ich zbyt wiele. Warto jednak przyglądnąć się niektórym z nich.

Jedno z pierwszych takich spotkań z Jezusem Eucharystycznym opisane jest w Autobiografii. Julia Crostarosa – późniejsza Maria Celeste miała wówczas 14 lat:

 

W jedną z niedziel przystąpiłam do Komunii świętej. Po otrzymaniu „świętej cząstki”, objawił mi się Pan nasz z otwartym bokiem i przyjmując mnie do swojego Boskiego Serca, powiedział: „Wejdź do tej rany, a Ja obmyję Cię i oczyszczę ze wszystkich twoich grzechów”. Powiedział to z wielką łagodnością, a dusza moja poczuła się czysta i wolna[...]Wtedy to pierwszy raz otrzymałam wewnętrzną wizję. Wróciłam do domu pełna dobrych pragnień, zdecydowana oddać się cała Bogu i na serio rozpocząć święte życie. Niosłam w sobie gorące pragnienie, pobudzane przez tajemniczą obecność, której doświadczałam w sercu. Nie znałam wcześniej tak odczuwalnego towarzystwa naszego Pana Jezusa Chrystusa. Nie mogłam więc powstrzymać się od łez.[4]

Kawałek dalej pisała jeszcze:

W niczym nie znajdowałam upodobania ani zadowolenia, Jedynym pocieszeniem było wewnętrzne towarzystwo naszego Pana Jezusa Chrystusa, który z delikatną miłością obdarzał mnie duchową radością, szczególnie w Komunii świętej. Był to zazwyczaj słodki, miłosny odpoczynek, wewnętrzne wyciszenie trwające całe godziny, a ja nie zauważałam ani przemijającego czasu, ani tego, co się działo wokół mnie.[5]

Jak widać, sam Jezus gorąco ją pociągał, a potem prowadził poprzez życie. Był z nią i przemieniał ją w siebie każdego dnia. Stopniowo odkrywała, że nic ani nikt inny nie zaspokoi pragnień jej serca. Tylko On był radością jej życia. A On z czułością odkrywał przed nią coraz to nowe tajemnice. Mówił jej:

Otóż twoją istotą, twoim duchem jestem Ja, ja jestem twoim ciałem i twoją krwią: Ja jestem Wszystkim. W moim łonie dla twojej radości, dla twojej pełni i dla twojego rozradowania się, w czasie i w wieczności…[6]

W swoim Ogródku zapisze jeszcze:

I nie jest tu tak, jak z innymi pokarmami, którymi żywimy się i które przemieniają się w nasze ciało; ten pokarm niebieski i duchowy sprawia, że to my przekształcamy się w Jego boską istotę. On swą boską mocą przemienia nas w Siebie samego.[7]

Maria Celeste żyła 59 lat. O każdej z Komunii świętych, które przyjęła za życia mogłaby zapewne powiedzieć tak samo, jak zrobiła to któregoś dnia:

Obdarzyłeś mnie morzem bogactw, gdy przyjęłam Cię w tej odrobinie eucharystycznej[8]

W rozmowach Duszy z Jezusem zapisała jeszcze słowa Jezusa:

Wszystkie moje stworzenia obdarzyłem darem największym z możliwych – dałem im siebie samego we Wcieleniu i Eucharystii, bo te dwa dary zawierają wszelkie dobro każdego daru, który jest w moim Bycie.[9]

I tu dochodzimy do drugiego członu wezwania naszej litanii…w miłosnym uniżeniu dająca życie…

Każdy, kto podda się tej miłosnej przemianie eucharystycznej, z czasem sam może dawać życie dalej i przemieniać innych… A raczej… podprowadzać ich do Jezusa…

To ze zjednoczenia z Jezusem rodzą się pragnienia, które Maria Celeste wyrazi już pod koniec życia słowami, które stały się też celem Zakonu:

Zjednoczone w pragnieniach z Jezusem, chcemy ofiarować się z Nim Bogu Ojcu i zadośćuczynić za grzechy wszystkich naszych bliźnich oraz współpracować z Nim w dziele Odkupienia, aby wynagrodzić naszemu jedynemu Dobru za Jego miłość.[10]

To nie jest coś, co człowiek może „zrobić sam z siebie”. To jest możliwe tylko pod wpływem działania Ducha Świętego w nas. W tym sensie z pewnością dawała życie niezliczonym ilościom dusz…

Ale dawała je także poradami, których udzielała w swoich medytacjach siostrom, lub ludziom, z którymi miała styczność. Przepiękna jest Medytacja 46, którą zacytuję tu na koniec naszych rozważań eucharystycznych. Jest piękna, bo przemawia do nas dzisiaj tak samo mocno, jak przemawiała zapewne w czasach, gdy została napisana. I jest piękna, bo jest owocem całego jej eucharystycznego życia. Widać w niej po prostu, że TRWAŁA W JEZUSIE i w Nim widziała JEDYNY ratunek dla każdego człowieka. Do Niego zawsze wszystkich odsyłała, bo dobrze wiedziała, że Tylko On może zaspokoić nasze serca:

I ty, duszo moja, szczęśliwsza od innych, bo masz szczęście adorować Go w Najświętszym Sakramencie ołtarza, wpatrujesz się w Niego oczami wiary, przyjmujesz Go i obejmujesz w swym sercu, przytulasz Go, jednoczysz się z Nim w prawdziwym i doskonałym miłosnym zjednoczeniu, karmisz się Jego Najświętszym Ciałem. On przemienia Cię w Boga i już nie jesteś tą lichą grzeszną istotą, lecz masz życie Jezusa w sobie. On jest życiem twojego życia, jak to jest, że nie szalejesz z miłości? Jak to jest, że nie płonie, nie goreje twoje serce, i jesteś zimna, zapominająca, tak mało spragniona szczęścia?!

Jeśli jesteś biedna, idź do Tego, który może cię wzbogacić; jeśli jesteś grzeszna idź do Tego, który może cię obmyć swą drogocenną Krwią i może spłacić twoje długi; jeśli jesteś słaba i uboga w cnoty, idź odważnie z gorącym pragnieniem do tego, który może wzbogacić cię każdą łaską i doskonałością, i możesz przemienić się na nowe stworzenie.

Jeśli z żywą wiarą i z autentycznym pragnieniem kochania nakarmisz się Jego Boskim Ciałem teraz, w tej chwili zostaniesz uświęcona!

[…] Nie pozwól się więcej oszukać, bo jeśli jesteś ślepa to przecież Jezus jest twoim prawdziwym światłem, jeśli jesteś grzeszna – Jezus spłaci twoje długi, jeśli jesteś zimna – On rozgrzeje cię ogniem swej miłości, jeśli jesteś uboga w cnoty – idź do Źródła bezkresnych bogactw, On cię przyodzieje, jeśli pragniesz szybko osiągnąć stan doskonałości – On jest bezgraniczną świętością. Przyjdź do Niego z ufnością, a otrzymasz wszystko, czego pragniesz.[11]

 

Czyż nie jest to echo Jezusowego – „Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”?

p. Małgorzata Batko, oblatka -redemptorystka

 

 

 

 

 

[1] J 6,30-35

[2] Ćwiczenia duchowe, medytacja 18, w. Zeszyty Krostarozjańskie nr 12, s.100

 

[3] Autobiografia s. 118

[4] Autobiografia s. 51

[5] Autobiografia s. 52

[6] Rozmowy duszy z Jezusem s. 100

[7] Ogródek 4 czerwca w: Zeszyty Krostarozjańskie nr 3 s. 43

[8] Rozmowy duszy z Jezusem s. 101

[9] Rozmowy duszy z Jezusem s. 30

[10] Rozmowy duszy z Jezusem s. 212

[11] Medytacja 46 w Zeszyty Krostarozjańskie nr 2 s. 18-20.